Dwie dziewczyny szły raźnym krokiem przez miasto, o godzinie, gdy słońce opada lekko w objęcia oceanów. Kiedy zapada w sen, niebo, pozbawione swego opiekuna przechodzi niezwykłą przemianę. Z lazurowego błękitu dnia, rozjaśnia się ono delikatnie złotem, by następnie rzucić się w spektakularne romanse z intensywnymi pomarańczami. Znudzone igraszkami z niestałymi oranżami, porzuca je dla pastelowej czerwieni. Niedługo jednak przy niej zostaje, bo już po niedługiej chwili otula się aksamitnym kolorytem wszelkich odcieni niebieskiego - jednakże, o ile mroczniejszego niż dobrze znany nam błękit jutrzenki. Tu pokazuje nam się z nowej strony, jest nieprzejrzany, nieczuły na szeptem wypowiadane prośby kochanków, by uchylił im rąbek swego sekretu. Bowiem najprawdopodobniej nie ma nic tak wspaniałego i tajemniczego, jak mrok nocnego nieba, rozjaśnianego jedynie delikatnie migotliwymi gwiazdami i blaskiem miesiąca.
Może jest jedna tylko rzecz, wspanialsza od gwieździstego płaszcza nocy - głębokie i lśniące tonie oceanu. Jeśli niebo kusi lotem marzycieli, nic nie działa tak silnie na mężne serca, nic nie woła tak tęsknie, przeszywając na wskroś, jak morskie otchłanie. Nie ma nic milszego dla wiecznie głodnego oka, niż błękit oceanu.
Ocean. Nieujarzmiony i nieprzewidywalny. Niezwykły.
Lecz nie o nim jest ta opowieść. Nie dotyczy też nieba. Można do nich jednak porównać te dwie młode kobiety, dzielnie przedzierające się przez niebezpieczne ulice Nowego Jorku. To o nich jest ta opowieść.
Anna Sue, o oczach ciemnych niczym nocne sklepienie, kryjących nieprzeciętną inteligencję i empatię. Chęć niesienia pomocy innym była silniejsza niż inne jej pragnienia. Jeśli można zmienić świat na lepsze, choćby w niewielkim stopniu, dlaczego by nie?
Blue natomiast, tak zmienna i nieprzewidywalna jak ocean, o oczach ciemnoniebieskich i bystrych, nieświadomie wprowadzająca destrukcję do świata wszystkich wokoło, była dokładnym przeciwieństwem Anny. Była też stworzeniem niezwykle delikatnym, którego każde niszczycielskie działanie było niemym błaganiem o pomoc.
I te oto dwie niezwykle różniące się od siebie dziewczyny, które stanowiły razem nierozerwalną całość, zmierzały do centrum tętniącej życiem metropolii. W wewnętrznych kieszeniach swoich jeansowych kurtek ukrywały nieduże kawałki zadrukowanego papieru. Informowały one o miejscu, dacie i godzinie koncertu rockowego. Bilety te dostały od przyjaciela i stwierdziły, że posłuchanie tej obłędnej, topowej kapeli jest dobrym pomysłem na spędzenie wieczoru.
Ale to one tak twierdziły. O tym, jakie znaczenie miała ta jedna, z pozoru błaha decyzja, miały dowiedzieć się o wiele później...
Trafiłam tu dzisiaj, zupełnie przez przypadek. Absolutnie nie żałuję.
OdpowiedzUsuńOd razu powiem: zakochałam się w twoich opisach *,* bosko ujęłaś zmiany popołudniowego nieba ; 3 Fajnie wprowadziłaś do tego dwie bohaterki, które od razu mnie zaintrygowały :)))
Lecę czytać dalej oraz zapraszam do mnie :D
Pozdrawiam!